Zwierzęta uciekły właścicielowi z pastwiska na obrzeżach Słupska. W asyście policjantów udało się je zagonić do gospodarstwa. Krasule na gigancie wzbudzały niemałą sensację wśród osób jadących do pracy i szkół. Wielu przechodniów było zszokowanych widokiem łaciatych panien pasących się na reprezentacyjnym skwerze w mieście.
Rozmowa z przechodniem
-Niebywała atrakcja dzisiaj rano. Pan w drodze do pracy czy z pracy? - pyta redaktor TV Słupsk
-Do pracy. Taki zwierzyniec widzę. - odpowiada przechodzień
Teren krowiej stołówki zabezpieczyli szczelnie policjanci. W ten sposób uniemożliwili czworonogom wejście na jezdnię i spowodowanie ewentualnej kolizji z jeżdżącymi tam autami. Szybko też funkcjonariusze ustalili właściciela uciekinierek.
Jakub Bagiński, oficer prasowy KMP w Słupsku
Funkcjonariusze, którzy otrzymali zgłoszenie o krowach wędrujących przez środek miasta od razu zajęli się tą sprawą. Zabezpieczyli teren, aby krowy nie rozeszły się w różnych kierunkach. Kolejni policjanci rozpoczęli ustalanie, kto jest właścicielem tych krów i tak naprawdę po kilku, kilkunastu minutach znali już właściciela, nawiązali z nim kontakt.
Dzięki opowieściom i relacjom słupszczan, których temat krów poruszył, udało się nam ustalić trasę ich ucieczki. Zwierzęta uciekły z gospodarstwa w rejonie osiedla Ryczewo. W stronę centrum ruszyły ulicą Kaszubską, następnie na rondzie skręciły w ulicę Kościuszki, przemaszerowały, nie budząc podejrzeń, obok szkoły policji, dalej przez rzekę ulicą Tramwajową i skręciły w Kopernika. Na tamtejszym trawniku poskubały nieco trawki, ale uznały, że smaczniejsza musi być dalej. Na dłuższy popas zatrzymały się więc przy Alei Sienkiewicza.
Policjanci nie kryją, że interwencja związana z krowami była dla nich nietuzinkowym wyzwaniem, do którego nie są szkoleni podczas kursów przygotowawczych. Zazwyczaj mają do czynienia z mniejszymi zwierzętami. Funkcjonariusze wiedzą w jaki sposób zachowywać się w stosunku do takich zwierząt jak psy, w stosunku do takich zwierząt jak koty. Oczywiście te interwencje związane z takimi zwierzętami gospodarskimi są rzadkością, ale funkcjonariusze mają też do czynienia ze zwierzyną leśną, która bardzo często powoduje zdarzenia drogowe.
Gdy krowy się najadły, w powrotną drogę do domu ruszyły już w eskorcie gospodarza i policji. Właściciel, który nie upilnował zwierząt, dostał mandat w wysokości 100 zł. W XXI wieku krowy w centrum miasta wzbudziły ogromną sensację, jednak jeszcze niespełna 100 lat temu były widokiem powszechnym. Nawet w latach 80. i 90. miejskie służby musiały wiele razy interweniować w sprawie np. koni, które notorycznie uciekały z pastwiska w rejonie ulicy Arciszewskiego.